MEET NATASHA
Natasha jest byłą lekkoatletką. a teraz jest modelką fitness, która jest rozpoznawalna na całym świecie. Spytaliśmy ją o to, jak wygląda jej biegowa rutyna oraz co daje jej siłę podczas treningów poprzedzających start.
CZY JAKIEŚ RADY NA DNI, W KTÓRYCH NIE CHCE SIĘ ĆWICZYĆ?
No tak, to stale powracający problem. Mój dobry kolega powiedział mi kiedyś coś, co powtarzam sobie do dziś: „Trening jest jak mycie zębów — nie wyszłabyś bez tego z domu”. Właśnie w ten sposób należy myśleć o codziennych ćwiczeniach. Muszą stać się na tyle ważną częścią naszego życia, że nie jest to coś, co musimy upchnąć gdzieś w napiętym grafiku, tylko coś, co po prostu robimy.
Warto sprawdzić, o jakiej porze dnia czujemy najwięcej energii i motywacji. W moim przypadku to zdecydowanie poranek. Moje motto brzmi: „Zawsze kończ trening przed 10”, bo wiem na sto procent, że jak nie poćwiczę z rana, zanim poczuję głód, zajmę się obowiązkami i w ogóle zacznie się życie, to już na pewno tego nie zrobię.
Często pomaga mi też przypomnienie sobie o tym, że nigdy jeszcze nie pożałowałam decyzji o tym, żeby wziąć się za trening. Swoją drogą, najtrudniejszy wcale nie jest trening, tylko samo wyjście z domu! Warto odciąć sobie drogę do wszelkich wymówek, np. zawsze mając pod ręką ciuchy treningowe lub myśląc o fantastycznych efektach ćwiczeń, zamiast o zmęczeniu i pocie. Trzeba myśleć o poczuciu dumy i spełnienia, które przychodzi po skończonym treningu.
W ogóle warto skupić się na swoich uczuciach. Ja nazywam to pracą z nastrojem. Oczywiście mam swój zestaw ćwiczeń, ale zanim się do niego zabiorę, zawsze najpierw sprawdzam, czego potrzeba mi mentalnie i emocjonalnie. Czy czuje się szczęśliwa? Smutna? Zaniepokojona? Pełna energii? Różne ćwiczenia wpływają na różne emocje i różne części mózgu. Dlatego tak ważne jest dla mnie pytanie siebie o to, czego dziś potrzebuję, a dopiero później wybieranie odpowiedniego treningu — np. jogi, biegu, siłowni czy boksu. Nie ma nic gorszego, niż zakończyć trening z poczuciem, że nie wynieśliśmy z niego tego, czego potrzebowaliśmy. A dzieje się tak wtedy, jak ćwiczymy zgodnie z ustalonym harmonogramem, a nie zależnie od tego, czego potrzebuje nasze ciało i umysł.
Dlatego warto być elastycznym i zaufać temu, jak czujemy się w danej chwili. Jak ćwiczymy w zgodzie z tym, czego potrzebuje nasze ciało i umysł, trening nie będzie obowiązkiem — wtedy aż chce się to robić, bo odbieramy go bardziej jako niemal terapeutyczne wyzwolenie emocji i energii, niż jako codzienna nudna praca.
Kocham biegać, bo tylko wtedy mam naprawdę czysty umysł. To mój sposób na bardziej autentyczną więź ze światem. Wtedy tylko wdycham go całą sobą, oglądam go i czuję pod swoimi stopami.
CZY WYPRACOWAŁAŚ SOBIE JAKĄŚ TRENINGOWĄ RUTYNĘ?
Jasne, to połączenie biegów dystansowych i sprintów. Dzięki takiemu systemowi równomiernie mogę rozwijać mięśnie o włóknach wolno- i szybkokurczliwych. Jak przychodzi dzień sprintów, to rozgrzewam się bardziej dynamicznie, żeby przygotować nogi do bardziej eksplozywnej pracy. Oczywiście rozgrzewam się przed każdym biegiem — zazwyczaj krótko i intensywnie, na przykład kombinacją wykroków i skipów. Robię trzy serie po 40 metrów takiego zestawu. Świetnie rozgrzewa to pośladki, mięśnie tułowia, biodra, ścięgna podkolanowe, uda i łydki — czyli wszystko, co potrzebne, żeby robić dobre sprinty i uniknąć kontuzji. No i, oczywiście, zawsze rozciągam się przed i po treningu. Dzięki temu nie tylko lepiej biegam, ale też szybciej mogę zacząć kolejny trening.
Kluczem do utrzymania motywacji do wykonywania codziennej rutyny jest to, aby zawsze zachowywać ciekawość. Czasami pobiec w lewo, zamiast jak zwykle w prawo. Sprawdzić, dokąd dochodzi uliczka, którą zawsze pomijaliśmy. A może jednego dnia pobiec trochę szybciej? Albo przebiec kawałek na maksa, a potem potruchtać?
W JAKI SPOSÓB UROZMAICASZ ĆWICZENIA, ŻEBY SIĘ NIE NUDZIŁY?
Kluczem do utrzymania motywacji wykonywania codziennej rutyny jest to, aby zawsze zachowywać ciekawość. Czasami pobiec w lewo, zamiast jak zwykle w prawo. Sprawdzić, dokąd dochodzi uliczka, którą zawsze pomijaliśmy. A może jednego dnia pobiec trochę szybciej? Albo przebiec kawałek na maksa, a potem potruchtać? Być może skupić się na większym zaangażowaniu w trening mięśni tułowia albo na odpowiedniej technice...
Jednym z najtrudniejszych wyzwań jest jednak bieganie bez słuchawek. Raz mi się to przydarzyło, bo byłam w podróży i akurat zapomniałam ich ze sobą zabrać. Na początku trochę się obawiałam o to, w jaki sposób bez muzyki odwrócić uwagę od bólu mięśni. Ale finał tej historii był zaskakujący. Odkryłam, że zamiast się rozpraszać, mogę zagłębić się w siebie i skupić na oddechu. Mniej więcej jak w jodze. Słuchałam oddechu, skupiłam się wyłącznie na nim i biegłam w jego rytmie. Zaczęłam słyszeć ćwierkanie ptaków, czuć delikatną bryzę na skórze. Jakby wyostrzyły mi się zmysły. Zamiast muzyki z telefonu zaczął mnie rozpraszać otaczający świat. Nie było to tak proste, jak odłączenie się za pomocą słuchawek, ale dlatego też dało mi to tyle satysfakcji.
JAK SPRAWDZA SIĘ TWÓJ BIUSTONOSZ STRONGER FOR IT?
Lubię, że zapewnia świetne wsparcie, nie krępując ruchów. I to, że materiał jest łagodny w dotyku, a jednocześnie trwały. Podoba mi się też możliwość regulacji ramiączek i wzór w kratkę, dzięki czemu biustonosz nie przesuwa się podczas biegu, czego szczególnie nie cierpię.
ZOBACZ BIUSTONOSZE STRONGER FOR IT
A JAK PODOBAJĄ CI SIĘ LEGGINSY HOW WE DO?
Są świetne. Odpowiednio opinające, żeby zapewnić wsparcie w kluczowych miejscach, ale też wystarczająco rozciągliwe, żeby nie ograniczać ruchów.
ZOBACZ LEGGINSY HOW WE DO